Jezioro Inle Lake już przed wyjazdem do Azji znajdowało się na naszej birmańskiej mapie marzeń. Koniecznie chcieliśmy zobaczyć niezwykle zręcznych rybaków, którzy tradycyjną metodą łowienia zarabiają na życie. Piękne zdjęcia zanurzonych w wodzie, drewnianych domów na palach, śniły nam się po nocach i nie mogliśmy się doczekać wizyty w tym magicznym miejscu. Chociaż wiedzieliśmy, że już od dawna jezioro Inle Lake nie jest enklawą spokoju i prawdziwym obliczem Mjanmy, a raczej mocno turystyczną atrakcją, wciąż była to dla nas egzotyka, którą chcieliśmy zobaczyć i po swojemu ocenić. Czy było warto? Jak się tu dostać? Co warto wiedzieć przed przyjazdem? Zapraszamy do lektury!

JEZIORO INLE LAKE – INFORMACJE

Na początek kilka faktów. Jezioro Inle Lake osiągając wymiary 116,3 km2, jest drugim co do wielkości słodkowodnym zbiornikiem wodnym w Mjanmie.

Lokalizacja jeziora Inle Lake w Mjanmie

Czterysta pięćdziesiąt lat temu, uciekając przed walkami plemiennymi, na jeziorze osiedlił się lud Inthas. Surowe warunki, w jakich przyszło mieszkać birmańskiej mniejszości sprawiły, że wypracowali oni niezwykły sposób upraw i rybołówstwa, praktykowany do dzisiaj. Barwne jezioro pokryte jest soczysto-zielonymi dywanami pływających ogrodów, na których uprawia się podobno najlepsze pomidory w kraju.

JAK DOTRZEĆ NAD JEZIORO INLE LAKE?

Jeśli również macie w planach wybrać się na kilkudniowy trekking w Mjanmie w okolicach Inle Lake, miejscowością końcową będzie Nyuang Shwe, która położona jest tuż przy jeziorze (polecamy fajny i niedrogi nocleg Goodwill Hotel). Ze wszystkich większych miast w Mjanmie w kierunku jeziora Inle Lake dostępne są połączenia autobusowe (dzienne lub nocne) lub kolejowe (z Mandalay i Yangonu). Chcąc oszczędzić na czasie, zarówno z Yangonu (=Rangunu), Bagan, czy Mandalay można dolecieć samolotem do miejscowości Heho, oddalonej od jeziora Inle Lake o 45 kilometrów. Resztę trasy pokonujecie autobusem, lub taksówką.

Jak dotrzeć do jeziora Inle Lake? – zerknijcie na tą stronę, świetnie zobrazowane połączenia autobusowe, kolejowe i lotnicze.

GDZIE WYKUPIĆ REJS PO JEZIORZE INLE LAKE?

Tak naprawdę nie musicie nic wcześniej rezerwować. U nas wyglądało to tak, że ostatniego dnia trekkingu nasz przewodnik Edi wykonał telefon do swojego kolegi. Zorganizował nam łódkę, zostawiając nas z informacją, że następnego dnia o godzinie 6:00 mamy się zjawić w określonym punkcie w mieście. Lekko niewyspani dotarliśmy na miejsce o czasie (poprzedniego wieczora wszyscy wybraliśmy się na drinka, a potem na… pijane wrotki, takie z dziurami, że największy palec stopy wystawał na zewnątrz ;-)). Po dziesięciu minutach czekania zaczęliśmy dzwonić na numer telefonu naszego pana od łódki, który oczywiście nie odbierał. Sytuacja zaczęła robić się nerwowa, ponieważ wszyscy chcieliśmy zdążyć na wschód słońca na jeziorze, a niebo robiło się coraz jaśniejsze. Szybko udaliśmy się do przystani nieopodal, podchodząc do pierwszej lepszej łódki, których dziennie wypływa na jezioro setki, o ile nie tysiące. Udało się, wypłynęliśmy!

PORANEK NA JEZIORZE INLE LAKE

Najbardziej magicznym momentem jest poranek. Dość szybkim tempem mkniemy łódką po skąpanym w ciemnościach jeziorze i zastanawiamy się, czy aby na pewno trwa właśnie birmański środek lata? Mamy na sobie trzy warstwy ubrań, a mroźny wiatr bezlitośnie uderza nas w twarz. Dookoła półmrok, a jedyne co jesteśmy w stanie dostrzec, to budzące się do życia stada ptaków, lawirujące nad naszymi głowami.

Po kilkunastu minutach robi się jakby jaśniej, a my jesteśmy w stanie dostrzec na horyzoncie ubranych na pomarańczowo mężczyzn z charakterystycznymi sieciami, które wcześniej widzieliśmy na zdjęciach w internecie. Podpływamy bliżej i nagle gaśnie ogłuszający ryk silnika, a niesamowitą ciszę przerywa jedynie odgłos wody wydostającej się spod wioseł rybaków. 

Właśnie jesteśmy świadkami przepięknego spektaklu, na który tak bardzo nie mogliśmy się doczekać…

Wschodzące słońce tworzy magiczną, różową poświatę…

…a my po dłuższej chwili zapatrzenia zdajemy sobie sprawę, że w naszych oczach pojawiły się łzy wzruszenia… Jezioro Inle Lake sprawia, że brakuje nam słów na opisanie tych pięknych, porannych chwil o wschodzie słońca.

I pomimo, że zatrzymanie się w tym miejscu i piękne pozy rybaków nie były przypadkowe, a całość przedstawienia zakończyła się zbiórką drobnych $, to dla nas ta chwila była wyjątkowa… Zobaczenie rybaków z jeziora Inle Lake było spełnieniem naszego kolejnego marzenia podróżniczego…

Szczęśliwi łapiemy pierwsze promienie słońca tego dnia…

A następnie uskuteczniamy handel wymienny słodyczami wśród naszej grupy 🙂

JAK WYGLĄDA WYCIECZKA?

Musicie wiedzieć, że sam rejs jest dość komercyjnym przedsięwzięciem. Operator wynajętej łódki od świtu do zmierzchu transportuje Was z jednego miejsca do drugiego. Jezioro Inle Lake przepełnione jest przeróżnymi fabrykami, wioskami, uprawami, świątyniami, czy bazarami. W każdym z tych miejsc znajdują się sklepy w których sprzedawane są wyroby rzemieślnicze lub przekąski. Osobiście nie jesteśmy zwolennikami tak mocno nastawionych na turystykę miejsc. Nie rzucamy się na stoiska z pamiątkami, za to często można nas spotkać przy straganie z jedzeniem. Lokalnych potraw jesteśmy zawsze ciekawi i kosztujemy, gdy tylko jest okazja! 

Mieliśmy pecha, ponieważ trzy osoby z naszej grupy były wyjątkowymi zakupoholikami i w każdym z miejsc spędzaliśmy średnio pół godziny dłużej, czekając aż nasi towarzysze skończą przymierzać kolejne apaszki i bransolety. Miało to jednak swoje plusy. Podczas, gdy oni zatracali się w szale zakupów, my siedzieliśmy na gankach sklepów obserwując codzienne życie mieszkańców Inle Lake.

Na zmianę z towarzyszami naszej grupy gramy z mieszkańcami jeziora w lokalne planszówki…

Zwiedzamy okoliczne świątynie…

Jezioro Inle Lake

Kolejnym punktem programu, poza wieloma domami rzemieślniczymi, które zwiedzamy po drodze (o których mowa w kolejnym akapicie), jest duży bazar, na którym zajadamy się lokalnymi przysmakami smażonymi na głębokim tłuszczu. Wybaczcie, ale tak się zajadaliśmy, że nie przyszło nam do głowy tłustymi paluchami robić zdjęć!

Po całym dniu spędzonym na wodach niesamowicie barwnego jeziora Inle Lake wracamy do miejscowości Nyuang Shwe, podziwiając po drodze wciąż pracujących rybaków.

Jezioro Inle Lake: rybacy o zachodzie słońca

JEZIORO INLE LAKE: KTÓRE MIEJSCA WARTO ODWIEDZIĆ?

Pomimo, że podczas wycieczki jesteśmy zawożeni w miejsca najbardziej turystyczne, nastawione na sprzedaż, to wśród nich są takie, które naprawdę przypadły nam do gustu i które możemy polecić:

FABRYKA CYGAR

Niezwykła wytwórnia ręcznie zwijanych cygar. Przyjrzycie się ich produkcji, a następnie z ust do ust degustować będziecie się różnymi smakami cygar, aby ostatecznie móc je zakupić w pięknie zdobionych puszkach.

WYTWÓRNIA TKANIN Z KWIATU LOTOSU

Bardzo fajna wytwórnia materiałów tworzonych z kwiatu lotosu. Fakt, że kwiat lotosu posiada tak mocne włókna zaskoczył nas bardzo, ale jeszcze bardziej zadziwiło nas sprawne obsługiwanie tradycyjnych, drewnianych urządzeniach do tkania.

KOBIETY Z PLEMIENIA PADAUNG

Pomimo, że nie przepadamy za miejscami, w których to człowiek jest eksponatem, to nie możemy udawać, że kobiety z plemienia Padaung, a raczej ich obciążone ciężkimi pierścieniami ciała, nie zapadły nam w pamięci. Kobiety o długich szyjach już od piątego roku życia zaczynają nosić osobliwą „biżuterię”, a im starsza dziewczyna, tym więcej dźwiga pierścieni, zarówno na szyi, jak i na nadgarstkach czy łydkach. Wyobraźcie sobie, że najstarsze kobiety tylko na jednej nodze dźwigają około 10 dodatkowych kilogramów! Skąd ta tradycja? Różne są teorie. Jedne mówią, że ciężkie obręcze miały oszpecić kobiety, aby nie podobały się osobnikom z innych plemion. Inne nawiązują do starodawnych wierzeń, zgodnie z którymi ród ten wywodzi się od smoka (kobiety) i pół anioła/pół mężczyzny. Tłumaczyłoby to wielką chęć do wydłużania szyi kobiet, celem upodobania się do smoka. Ostatnią teorią jest rzekoma ochrona przed atakiem tygrysa, który w pierwszej kolejności podobno atakuje gardło (w tą teorię mało wierzymy).

Przez cały pobyt czuliśmy się dość nieswojo. Kobiety uśmiechały się do nas, pozowały do zdjęć, ale mieliśmy świadomość, że są trybikiem w ogromnej machinie turystycznej. Nie do końca jesteśmy w stanie oszacować skalę wykorzystywania tych kobiet do celów turystycznych. Mamy jednak nadzieję, że żyją one na godnym poziomie i że, być może, ich codzienne życie jest przynajmniej fizycznie łatwiejsze, niż te prowadzone w ich plemiennych wioskach.

ILE KOSZTUJE WYCIECZKA?

W lutym 2017 roku wynajęcie łódki od wschodu do zachodu słońca wyszło nas 30 000 Kyat (ok. 75 zł). Powyższą kwotę dzieliliśmy oczywiście na siedem osób, więc koszt na osobę wyniósł ok. 4300 Kyat (ok. 11 zł). Standardowe łodzie są zazwyczaj pięcioosobowe (ze względu na ilość drewnianych krzeseł w środku). My popłynęliśmy w siedem osób, więc co jakiś czas zmienialiśmy się miejscami. Okazało się jednak, że najwygodniej płynęło się siedząc na dywaniku, którym wyłożona była łódka. Na krzesełka chętnych nie było…

Jezioro Inle Lake: łódka z lokalsami – dowód na to, że w środku pomieści się więcej, niż 5 turystów 😉

Ceny pamiątek i jedzenia są tu wyższe niż na lądzie (porównując: posiłek w mieście 2 000 Kyat/osobę, na jeziorze Inle Lake 3000 Kyat/osobę). Pamiątki sobie odpuściliśmy, ale pyszny obiad z pięknym widokiem na otoczone uprawami, zanurzone domki w wodzie, zjedliśmy ze smakiem!

CO ZE SOBĄ ZABRAĆ?

Poza oczywistymi przedmiotami typu aparat fotograficzny, okulary przeciwsłoneczne, filtr UVA i nakrycie głowy (cały dzień jesteśmy wystawieni na słońce) polecamy zabrać butelkę wody mineralnej i małe przekąski (chyba, że wolicie przepłacać na jeziorze). I oczywiście pieniądze, aby kupić sobie posiłek w trakcie przerwy obiadowej. Ubierzcie się ciepło jeśli będziecie jechać na wschód słońca. Poranki są rześkie, a łódki napędzane silnikami mkną rano bardzo szybko, więc jest naprawdę mroźno. Co nie zmienia faktu, że w trakcie dnia dochodzi do 30°C i na jeziorze jest dość ciepło.

Jesteśmy szczęśliwym małżeństwem, które ponad wszystko uwielbia podróżować. Naszym założeniem jest maksymalne korzystanie z życia, zanim się zestarzejemy. Podróżujemy raczej niskobudżetowo, nie dlatego, że to takie modne. My po prostu tak lubimy, a poranna kawa najbardziej smakuje nam przy namiocie, w plenerze. 

 O NAS  |  WSPÓŁPRACA  |  KONTAKT