Trekking w Mjanmie – trzy dni wędrówki do jeziora Inle
Autor: Before We Get Old | Data publikacji: 14 listopada 2017 | Kategoria: Birma / Mjanma

Ciężko byłoby wybrać jeden kraj, który najbardziej podobał nam się podczas 3-miesięcznej podróży po Azji Południowo-Wschodniej. Tajlandia zaoferowała nam niezłą dawkę adrenaliny, Malezja zaskoczyła kulinarnie, a Kambodża cenowo. W Singapurze bawiliśmy się jak małe dzieci, a w Laosie wypoczywaliśmy jak prawdziwi emeryci. Gdzieś pomiędzy tymi wszystkimi państwami pojawiła się Mjanma, która w sposób szczególny podbiła nasze serca. Z ostatniego wpisu pt. co warto zobaczyć w Mjanmie wiecie już, że tony uśmiechów, bezinteresowna pomoc, pyszna kuchnia i miejsca niezniszczone jeszcze nadmiernym ruchem turystycznym całkowicie nas urzekły. To wszystko sprawiło, że rozkochaliśmy się w tym kraju i byłby on państwem, do którego z chęcią wrócilibyśmy w pierwszej kolejności. Jednym z najpiękniejszych doświadczeń był trzydniowy trekking w Mjanmie, podczas którego zobaczyliśmy proste, wiejskie życie tutejszych mieszkańców. Tym razem opowieść będzie fotograficzna.

 

 

TREKKING W MJANMIE – DZIEŃ PIERWSZY

 

Na początek poznajcie naszą grupę trekkingową:

trekking w Mjanmie

Od lewej z góry: pierwszy kucharz, Celine (Francja), Alex (Niemcy), Edi (nasz przewodnik), Ade i Charly (para z Francji), Muriel (Francja), drugi kucharz, na dole my 🙂

 

Pierwszego dnia, słuchając wciągających opowieści naszego przewodnika, maszerujemy przez okoliczne wzgórza…

 

Podglądamy zbiory papryczek chilli i, za namową przewodnika, sami próbujemy jak smakuje świeżo zerwane, pikantne warzywo.

uprawy w birmie

 

W trakcie godzinnej przerwy po lunchu, wymykamy się do pobliskiej szkoły pełnej uroczych dzieciaków…

 

Często odstajemy w tyle naszej grupy, zasłuchując się w historie opowiadane przez Ediego…

 

 

…aż docieramy do wioski, w której mamy nocować…

 

Obserwujemy życie tutejszych mieszkańców…

 

Po całym dniu wędrówki docieramy do wiejskiej chaty na pyszną kolację i nocleg.

 

Przy resztce lokalnej whisky, która pozostała nam w plecaku, integrujemy się z grupą, z żalem obserwując Alexa, który dostał zatrucia pokarmowego (prawdopodobnie po wypiciu wody z kranu w pobliskim klasztorze). Biedny chłopak całą noc schodził i wchodził w ciemnościach po bambusowych schodkach do drewnianego wychodka. Bardzo było nam go szkoda, bo warunki, w których przebywaliśmy, były ostatnimi, w których ktokolwiek chciałby przeżywać dolegliwości żołądkowe…

 

 

TREKKING W MJANMIE – DZIEŃ DRUGI

 

Kolejnego poranka, w towarzystwie byczków, bierzemy lodowaty „prysznic” w studni…

 

Jemy śniadanie i ruszamy dalej w drogę. Niestety bez chorego Alexa, który przewożony jest w kolejne miejsce noclegu skuterem.

 

Tym razem próbujemy jak smakują świeżo zerwane bakłażany…

 

Przewodnik tłumaczy nam jak segreguje się zebrane papryczki chilli…

 

Obserwujemy prace rolnicze na polach…

 

… a popołudniowe słońce coraz bardziej daje nam się we znaki…

 

Na szczęście nasz przewodnik co jakiś czas zarządza przerwy w cieniu, podczas których opowiada nam o birmańskich zwyczajach.

 

Mijamy kolejne wioski…

 

Zmęczeni południowym słońcem, odpoczywamy godzinę przy rzece…

 

…w której zaraz po nas kąpią się krowy.

 

Przy zachodzącym słońcu krajobrazy robią się coraz bardziej pomarańczowe…

 

Zasiadamy na krótką przerwę i śpiewamy w akompaniamencie gitary.

 

Podśpiewując birmańsko-angielsko-francuskie hity, obserwujemy wracających z pól Mjanmarczyków…

 

W totalnych ciemnościach docieramy na kolację i nocleg do klasztoru. Śpimy na materacach rozłożonych na podłodze. Poszczególne grupy są od siebie oddzielone „ścianami” stworzonymi z powieszonych prześcieradeł. Z czołówkami na głowach docieramy do drewnianych wychodków. Kąpiel po omacku w lodowatej studni już sobie darujemy (za to z rana, myjąc się przy kilkustopniowej temperaturze w zimnej wodzie, bardzo szybko się budzimy).

 

 

TREKKING W MJANMIE – DZIEŃ TRZECI

 

Dopiero o poranku byliśmy w stanie zobaczyć jak wygląda otoczenie…

 

Jemy śniadanie, udając, że jest nam ciepło…

 

…i ponownie ruszamy w drogę, mijając po drodze stoisko z charakterystycznymi, birmańskimi chustami.

 

Obserwujemy technikę plecienia bambusowych koszy…

 

…i odwiedzamy kolejną szkołę, pełną roześmianych dzieci.

 

W szkole porządek musi być…

 

Mijamy następne wioski…

 

Aż docieramy do punktu lunchu, z którego łodziami jesteśmy transportowani do końcowej miejscowości: Nyuang Shwe.

 

 

Inne wpisy z Birmy, które mogą Cię zainteresować:

 

Jak zwiedzać Bagan w Mjanmie? Praktyczne wskazówki.

5 rzeczy, które warto zrobić w Yangon (Rangun)

Jezioro Inle Lake w Mjanmie – jak wygląda rejs po jeziorze?

Naypyidaw – stolica Mjanmy i dziwne miasto widmo.

 

 

INNE WPISY Z MJANMY:

Agata & Krzysztof Cieślak

Jesteśmy szczęśliwym małżeństwem, które ponad wszystko uwielbia podróżować. Naszym założeniem jest maksymalne korzystanie z życia, zanim się zestarzejemy. Podróżujemy raczej niskobudżetowo, nie dlatego, że to takie modne. My po prostu tak lubimy, a poranna kawa najbardziej smakuje nam przy namiocie, w plenerze. 

 O NAS WSPÓŁPRACA  KONTAKT

Azja Birma Birma co zwiedzić Mjanma trekking do Inle Lake trekking Kalaw trekking w Birmie trekking w Mjanmie


Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna jest chroniona przez reCAPTCHA i Google Politykę Prywatności oraz obowiązują Warunki Korzystania z Usługi.