O tym, że podróż poślubna do Stanów Zjednoczonych nie należała do naszych najtańszych wyjazdów już pisaliśmy. Gdy zsumować koszty przelotów, wypożyczenia samochodu, noclegów, wyżywienia, czy biletów wstępu – robi nam się całkiem spora suma, którą nie sposób odłożyć z dnia na dzień. Nigdy nie pojechalibyśmy na taką podróż, gdybyśmy wcześniej nie wprowadzili konkretnego planu działania. Poniżej znajdziecie nasz przepis na zgromadzenie odpowiedniej kwoty na podróż poślubną do USA.
1. Zaplanuj podróż odpowiednio wcześniej
Decyzja o kierunku naszej podróży poślubnej zapadła na 2 lata przed pobraniem się. Jest to odpowiedni czas na to, aby zmienić swoje priorytety. Od tego momentu rozpoczęliśmy oszczędnie gospodarować naszymi pieniędzmi. Nie odznacza to, że odmawialiśmy sobie wszystkiego. Dwa lata to szmat czasu i nikt nie byłby w stanie odmawiać sobie każdej przyjemności przez tak długi okres. Zmieniliśmy po prostu sposób korzystania z tego, co dobre i fajne w życiu. Kino zamieniliśmy na seanse filmowe w wynajmowanej kawalerce. Wyjście na miasto ze znajomymi zastępowaliśmy wspólnym ogniskiem, czy domówką. Przestaliśmy kupować ubrania (okazuje się, że naprawdę można chodzić w jednych i tych samych non stop). Nie bywaliśmy wszędzie i zawsze, jak to często mieliśmy w zwyczaju. Zaczęliśmy odmawiać pójścia na co niektóre imprezy, zwłaszcza te zorganizowane i płatne (andrzejki, sylwestry, itp.), wciąż jednak pamiętając, aby zastąpić te chwile inną rozrywką, bardziej ekonomiczną. W ten sposób udawało nam się coraz częściej odkładać jakieś drobne kwoty.
2. Przestaw się na tryb oszczędnościowy
Kup sobie świnkę. Taką bez otwarcia. Taką, którą można już tylko roztrzaskać, gdy chcesz wyciągnąć z niej pieniądze. My tak zrobiliśmy i przez 2 lata wrzucaliśmy do niej każde 5 zł, które pojawiło się w naszym portfelu. Żadnej innej monety. Doprowadziło to do tego, że za każdym razem przy kasie w supermarkecie odmawialiśmy zdrowaśki, żeby tylko wydali nam resztę w pięciozłotówkach (wtedy nie było wyjścia – lądowały w śwince).
Z czasem do świnki zaczęliśmy wrzucać wszystkie nadprogramowe pieniądze, które otrzymywaliśmy na różne okazje typu urodziny, czy święta. To dlatego na zdjęciu poniżej nie widzicie tylko pięciozłotówek.
Po oficjalnym rozbiciu świnki okazało się, że znajduje się w niej naprawdę spora suma. Niestety, po prawie czterech latach nie potrafimy sobie przypomnieć ile dokładnie było w niej pieniędzy, a nigdzie tego nie zapisaliśmy. Musicie sobie wydedukować z powyższego zdjęcia!
3. Po co Ci kwiatki? Zbieraj dolary!
To był hit naszego wesela. Znacie te triki weselne: zamiast kwiatów poprosimy książki / wino / karmę dla zwierzaków / zabawki dla dzieci? Zanim rozwieźliśmy zaproszenia ślubne, poczuliśmy w sobie powiew liryki i stworzyliśmy wierszyk, który zachęcał gości do wręczenia nam po dolarze zamiast kwiatów.
Podczas składania życzeń nasza świadkowa (siostra Agaty) stała przy nas trzymając w rękach specjalnie przygotowany wcześniej karton z namalowaną świnką. Do tego kartonu goście wrzucali nam po dolarze.
Zdarzały się również bukiety dolarowe:
Pomysł z dolarami zamiast kwiatów był trafiony w dziesiątkę! Dzięki temu udało nam się uzbierać ponad 1/3 kosztów całego wyjazdu!
4. Poluj na okazje
Jeśli ktoś jest ekspertem w wyszukiwaniu promocji lotniczych – na pewno wie dużo o polowaniu na okazje. My nie jesteśmy, dlatego nasze bilety lotnicze były w cenach standardowych. Ale już np. bilet wstępu do Six Flags w Los Angeles był dużo tańszy przy wcześniejszej rezerwacji online dla 4 osób, niż podczas zakupu „w okienku”. To samo tyczy się rocznego karnetu na wjazd do parków narodowych, tzw. Annual Pass. Koszt takiego rocznego karnetu (80$/samochód) jest dużo mniejszy, niż gdybyście płacili osobno za wjazd do każdego parku narodowego. Przy trasie, którą my pokonaliśmy było to bardzo korzystne, ponieważ wjeżdżaliśmy na tereny wielu parków narodowych. Poszperajcie więc przed wyjazdem w Internecie, wyszukujcie promocji, obniżek. Czasem można trafić na naprawdę korzystną ofertę.
5. Rozłóż wydatki w czasie
Zaplanowanie podróży do Stanów Zjednoczonych wiąże się z kilkoma krokami, które trzeba wykonać wcześniej. Na przykład, w 2012 roku wyrobienie wizy turystycznej B1/B2 ważnej na okres 10 lat kosztowało 517 zł/osobę. Pomimo, że podróż poślubna miała miejsce w maju 2013 roku, wizy wyrobiliśmy już w listopadzie 2012. To samo tyczyło się biletu lotniczego, czy kosztów ubezpieczenia. Te wydatki również ponieśliśmy na kilka miesięcy przed wylotem. Rozłożone w czasie bolały mniej.
6. Podróż poślubna w czwórkę? Dlaczego nie?
I na koniec najbardziej kontrowersyjny punkt. Jak to? Podróż poślubna w towarzystwie znajomych?
Ano tak to! Jeśli jesteś szczęśliwym posiadaczem fajnych znajomych, z którymi się dobrze dogadujesz, to dlaczego nie dzielić razem z nimi wspaniałych chwil podróży? My lubimy towarzystwo, dlatego obecność naszych znajomych nie miała jedynie walorów oszczędnościowych. Owszem, przy czterech osobach koszty podróży znacznie maleją. Osobiście wręcz zalecamy podróż do USA w cztery osoby, no chyba, że nie masz ograniczeń finansowych. My mieliśmy, dlatego wszystkim nam było na rękę, że takie wydatki jak paliwo, wypożyczenie samochodu, czy spanie w 4-osobowych pokojach rozkładają się na cztery portfele.
Jednak to nie tańsze paliwo sprawiło, że nasza podróż poślubna była taka wspaniała! To właśnie obecność tych, z którymi można śmiać się do łez, wypić wieczornego drinka, gawędzić w samochodzie, pożerać hamburgery popijane zimną colą, sprawiła, że nasz amerykański roadtrip był totalnie wyjątkowy! Wspólne wieczorne zajadane się kanapkami z Subway’a, powrót do dzieciństwa w Universal Studios, orzeźwiające piwo w kowbojskiej knajpce w Jackson… To wszystko nie byłoby takie magiczne, gdybyśmy spędzali te chwile tylko we dwoje. W naszej opinii Stany Zjednoczone nie są krajem dla samotnych, romantycznych podróży. Amerykańskie roadtrip’y są najlepsze, gdy przeżywa się je w gronie najbliższych! Gdybyśmy mieli cofnąć się w czasie i raz jeszcze pojechać w podróż poślubną, zrobilibyśmy to dokładnie w tym samym składzie!
Agata & Krzysztof Cieślak
Jesteśmy szczęśliwym małżeństwem, które ponad wszystko uwielbia podróżować. Naszym założeniem jest maksymalne korzystanie z życia, zanim się zestarzejemy. Podróżujemy raczej niskobudżetowo, nie dlatego, że to takie modne. My po prostu tak lubimy, a poranna kawa najbardziej smakuje nam przy namiocie, w plenerze.
O NAS | WSPÓŁPRACA | KONTAKT
Z opisanych przez Was miejsc najbardziej chciałabym kiedyś zobaczyć Kanion Antylopy oraz sekwoje 🙂
Krystusie :)! Jakież to piękne, o kilku miejscach nie wiedziałem, a najbardziej chciałbym zobaczyć Park Sekwoi i Wielki Kanion. <3 Reszta miejsc dopiero na kolejną wizytę. Pierwsza musi koniecznie zacząć się w Nowym Jorku hehe.
Przepiękne te miejsca! Ja myślę, że każdy zapalony podróżnik musi odbyć w swoim życiu taki tur po tych wszyskich niesamowitych miejscach w USA 🙂 marzy mi się też Oregon <3
No widzisz, a my w Nowym Jorku nie byliśmy, a już nie raz słyszeliśmy, że warto 🙂
Kanion Antylopy piękny, szkoda tylko, że taki oblegany i, żeby zrobić zdjęcie, trzeba się przeciskać pomiędzy kolejnymi grupami 😉
Wow, ile pracy włożyłaś w ten wpis! Gratuluję 🙂 Kiedy będę wybierać się do USA na pewno tutaj wrócę.
Miejsca niesamowite- każde wygląda jak z widokówki! Im więcej zdjęć ze Stanów oglądam, tym większą mam ochotę na podróż tam. Mam tylko obawy, czy liczba ciekawych miejsc nie jest zbyt przytłaczająca- życia może nie starczyć na zwiedzanie 😀